23
marca 2010 r.
w Warmińsko-Mazurskim Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie, z
inicjatywy wojewody Mariana Podziewskiego odbyła się
konferencja "Uratujemy stare dworce". Akcję zmierzającą do
ratowania starych, zabytkowych dworców kolejowych
zapoczątkowała, ponad rok temu, znana olsztyńska
reportażystka, córka kolejarza z Sątop-Samulewa, Elżbieta
Mierzyńska. Podczas konferencji kilkakrotnie pokazywano i
omawiano dworzec kolejowy w Korszach. Usłyszeliśmy tam też
pewną ciekawostkę z nim związaną. Jacek Wysocki z
Warmińsko-Mazurskiego Biura Planowania Przestrzennego w
Olsztynie opowiedział o pomyśle restauratorki z dworca
kolejowego w Korszach. Tak, tak. Przed wojną na dworcu w
Korszach była restauracja :-) Restauracja, a nie jakiś tam
bufet czy bar.
W Korszach zatrzymywał się na jedną godzinę pociąg
ekspresowy. Był to dla pasażerów czas na posiłek i
odpoczynek od jazdy. Ponieważ ekspres zwykle był wypełniony
pasażerami "po brzegi" restauratorka nie była w stanie
sporządzić odpowiedniej liczby obiadów. Musiała coś
wymyślić. I wymyśliła. Danie jednogarnkowe. Danie to
podawano wprost do wagonów ekspresu. Stało się ono słynne w
skali całych ówczesnych Prus Wschodnich i Niemiec, a nawet
Europy. Niestety nie podam przepisu na to danie, bo to
raczej sposób przygotowania. W ten sposób przygotowywano
dania z różnych składników. Pamiętać jednak należy, że to
pomysł z Korsz i tak już na wieki pozostanie.
-
-
-
Andrzej Grabowski
-
FOTO GALERIA
fot. Archiwum - Andrzej Grabowski