Najnowszy
film Jana Jakuba Kolskiego „Wenecja” będzie można obejrzeć
dopiero w przyszłym roku. Jednak już dzisiaj wiemy, że jedną
z epizodycznych ról gra mieszkaniec Korsz, Bolesław Tumowski.
Jest kierowcą filmowej Joanny, którą kreuje Magdalena
Cielecka.
Jesienią
bieżącego roku rozpoczęły się zdjęcia do najnowszego filmu w
reżyserii i na podstawie scenariusza Jana Jakuba Kolskiego
„Wenecja”. Jest to ekranizacja opowiadań Włodzimierza
Odojewskiego obrazująca historię 11-letniego Marka i
rozgrywająca się w czasie II wojny światowej. Zdjęcia do
filmu kręcone były między innymi w okolicach Srokowa oraz
Ornety.
Z początkiem
lipca odbył się casting do filmu również w Korszach, na
który zgłosiło się wielu chętnych, chcących rozpocząć
przygodę z filmem. Jedną z osób, które wzięły udział
w castingu był emerytowany kolejarz, prezes stowarzyszenia
„Pomoc dzieciom w Kraju, Litwie, Białorusi i Ukrainie” –
Bolesław Tumowski
Do pójścia
na spotkanie namówił mnie znajomy – mówi Tumowski. - O
naborze dowiedziałem się z ogłoszenia. Z początku nie miałem
zamiaru w nim uczestniczyć, jednak dałem się namówić –
opowiada Tumowski i dodaje, że nie żałuje.
21 września
po raz pierwszy pojawił się na planie filmu. Zdjęcia były
kręcone w okolicach Srokowa. O czwartej rano przyjechał po
mnie bus, którym zawieziono mnie w okolice Srokowa –
opowiada Tumowski.
Po przybyciu
na miejsce poinformowano mnie, że będę grał rolę osobistego
kierowcy filmowej Joanny (Magdalena Cielecka). Kostiumy były
przygotowane, ponieważ podczas spotkania w Korszach wzięto
ode mnie wszystkie wymiary. Po przebraniu się i
ucharakteryzowaniu zostałem poinstruowany co mam robić i
rozpoczęliśmy zdjęcia. Jako osobisty kierowca tytułowej
Joanny miałem za zadanie ją wozić. Zdjęcia były robione do
godzin popołudniowych, a sceny były powtarzane wielokrotnie
ze względu na konieczność dokonywania różnych ujęć – opisuje
Tumowski
Po
zakończeniu zdjęć „osobisty kierowca Joanny” został
odwieziony do domu.
Kolejne
nagranie odbyło się w miesiącu październiku. Tym razem
zdjęcia były kręcone
w okolicach Ornety i zakończyły się dopiero po północy.
Pomimo, że sceny są powtarzane wielokrotnie i z czasem staje
się to monotonne i męczące, Bolesław Tumowski nie ukrywa
zadowolenia z udziału filmie Kolskiego.
- To było
dla mnie nowe ciekawe doświadczenie - opowiada. - Miałem
okazję zobaczyć jak się nagrywa film „od kuchni”. Zupełnie
inaczej wygląda to na ekranie, a zupełnie inaczej podczas
robienia zdjęć – opowiada z przejęciem.
Atmosfera na
planie jest, zdaniem aktora – amatora, znakomita.
- Nie
odczuwało się tego, że obok grają aktorzy z pierwszych stron
gazet. Panowała iście rodzinna atmosfera. Oczywiście gra
głównej roli a takiego epizodu, jaki ja zagrałem jest inna,
ale każda rola wymaga samodyscypliny i dużego zaangażowania.
To praca zespołowa, praca całej ekipy – mówi z przejęciem
Tumowski. - Jednak zarówno aktorzy jak i reżyser zachowywali
się naturalnie, nie było żadnego gwiazdorstwa z ich strony,
traktowali mnie jak partnera – kończy z uśmiechem
emerytowany kolejarz.
Prawdopodobnie nie była to ostatnia wizyta Bolesława
Tumowskiego na planie „Wenecji”,
a efekt jego pracy będziemy mogli ujrzeć prawdopodobnie już
w przyszłym roku.
FOTO GALERIA
Źródło: www.kentaki.pl
-
-
Tomasz
Dudziak
-
-
[email protected]