|
KSIĄDZ PRAŁAT STANISŁAW LACHOWICZ DŁUGOLETNI I ZASŁUŻONY PROBOSZCZ PARAFII RZYMSKO-KATOLICKIEJ W KORSZACH Urodził się 23 stycznia 1904 r. w Nowej Wilejce pod Wilnem z ojca Kazimierza i matki Stefanii. Na kapłana został wyświęcony 13 czerwca 1932 r. przez arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego w Wilnie. W 1938 roku został przydzielony do parafii Turmont na byłej granicy polsko – łotewskiej, gdzie pełnił obowiązki nie tylko duszpasterza lecz i nauczyciela matematyki w miejscowej szkole podstawowej. 28 grudnia 1945 r. przybył do Korsz z transportem byłych parafian z Turmont. Dzień wcześniej Administrator Diecezji ks. Teodor Bensch powierzył ks. Lachowiczowi administrację parafią w Korszach. Ze względu na ciasnotę kościoła w 1958 r. podjął się wraz z parafianami jego rozbudowy. Po roku kościół był gotowy, co należy uznać za ogromny sukces. 10 stycznia 1960 r. Papież Jan XXIII mianował ks. Stanisława Lachowicza tajnym Szambelanem. Potem przyszła godność prałata i znów wysiłek i budowa ołtarza głównego. Zmarł 17grudnia 1967 r. Ksiądz Stanisław nigdy się nie zrażał przeciwnościami i to dawało efekty. Szczególną uwagę przywiązywał Ksiądz do pracy z dziećmi traktując je jako przyszłość kraju i Kościoła. Parafia korszyńska rosła, przybywało wiernych. Maleńki kościół nie mieścił wszystkich podczas nabożeństwa mimo, że powystawiano ławki. Szczególnie było to widoczne podczas uroczystych mszy. 16 czerwca 1957 roku przybył do Korsz ks. biskup Tomasz Wilczyński – pierwszy od czasów Ignacego Krasickiego Biskup – Polak w Diecezji Warmińskiej. Ludzi było tak dużo, że mszę św. odprawiano na przykościelnym placu przy prowizorycznym ołtarzu. Wówczas to ksiądz Stanisław Lachowicz postanowił rozwinąć myśl, która kiełkowała od początku jego pobytu w Korszach. Kościół należy rozbudować. Sprzyjał temu zakońćzony okres stalinizmu i odwilż w stosunkach Państwo – Kościół. Ksiądz uczynił starania u władz o zezwolenie na rozbudowę kościoła, rozpoczął zbiórkę funduszy na ten cel oraz zwołał zebranie organizacyjne Komitetu Rozbudowy. Podczas tego zebrania powiedział m.in.: „Czasy są trudne. Ciężka jest sytuacja materialna społeczeństwa; ciężka jest również i jego sytuacja moralna. Straszliwy jest napór sił pragnących społeczeństwo to złamać i zniszczyć moralnie. Rozpoczęcie rozbudowy Kościoła, a da Bóg szczęśliwe jej zakończenie, będzie choć w drobnej mierze świadczyć o tym że społeczeństwo się nie załamuje, że mimo przeciwności zachowało swą prężność i siłę moralną. Prośmy Boga aby błogosławił naszym poczynaniom, bez Jego pomocy na nic nasze starania, bo jak powiada psalmista „Jeżeli domu sam Pan nie zbuduje, daremnie nad nim rzemieślnik pracuje”. O zaangażowaniu wiernych i tempie robót niech świadczy fakt, że 9 sierpnia 1958 r. otrzymano zezwolenie na rozbudowę a już 24 sierpnia wybudowano fundamenty. 18 października 1959 r. biskup Tomasz Wilczyński dokonał konsekracji kościoła w Korszach, pierwszej konsekracji kościoła w diecezji Warmińskiej po II wojnie światowej. Po roku budowy stanął nowy kościół i właściwie nie wiadomo jak to się stąło. Jak pisze Tygodnik Powszechny (Nr.22 z 31.V.1970 we wspomnieniu pośmiertnym księdza Lachowicza) nie było ze strony księdza rozpaczliwych apeli z ambony, ani też wygórowanych stawek za śluby, chrzty czy pogrzeby. Przeciwnie – zbyt bojowych ksiądz temperował, ofiar zbyt wielkich nie przyjmował i nieraz obrządków pogrzebowych lub chrztu dokonywał bezpłatnie. Ale ksiądz Stanisław rozpoczynając budowę znał swoją parafię, wiedział, że może na jej poparcie liczyć. Parafianie na apel księdza odpowiedzieli spontanicznie, wkładając wielki wysiłek fizyczny w budowę. Dalsze lata to ciągłe upiększanie wnętrza kościoła i walka z przeciwnościami. W 1962 r. położona została posadzka z płytek lastriko, a w 1965 r zbudowano ołtarz główny, który wybrała z propozycji większość parafian. Są też i kolce na tej drodze pełnej wybojów. W 1961 r. ks. Lachowicz został ukarany grzywną przez Kolegium za nauczanie religii w Krzemitach i Błogoszewie. Jak grom z jasnego nieba rozchodziła się wśród parafian ustnie podawana wiadomość, że 15 grudnia 1967 roku o godz. 11:30 w Kętrzynie, wychodząc z gabinetu przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej, do którego został wezwany w sprawie listu biskupów dotyczącego nie udzielania zezwoleń na budowę kościołów, ks. Stanisław zachwiał się i stracił przytomność. Pogotowiem został odwieziony do szpitala. Pomimo serdecznej troski i stosowania różnych zabiegów nie odzyskał przytomności. 16 grudnia ks. Józef Misiak, wikariusz parafii św. Katarzyny w Kętrzynie udzielił Mu sakramentu Namaszczenia Chorych. Zmarł 17 grudnia . Wg orzeczenia lekarskiego ks. Stanisław Lachowicz zmarł na nadćiśnienie tętnicze, przyczyna wyjściowa – miażdżyca, przyczyna bezpośrednia – wylew krwi do mózgu. Nieoczekiwana, nagła śmierć zacnego kapłana dogłębnie wzruszyła parafian. W dniu wyjazdu do Kętrzyna był w jak najlepszym humorze. Z uśmiechem spotykął ludzi, gdy szedł na dworzec. Absolutnie nic nie wskazywało na jakiekolwiek jego dolegliwości. Toteż śmierć Jego była dla wszystkich zaskoczeniem. Szanując i kochając swego długoletniego wychowawcę korszyńska młodzież, uczęszczająca do szkół średnich w Kętrzynie, chciała na ramionach przynieść zwłoki z Ketrzyna do Korsz na co jednak zgody nie wyrażono. Kondukt żałobny pod przewodnictwem biskupa Obłąka przeszedł od rogatek miasta do kościoła parafialnego. Kazanie podczas żałobnej mszy św. wygłosił ks. Kuculis. Otwarta trumna kapłana przez cały czas stała w kościele przed głównym ołtarzem. Zdecydowano pochować zmarłego na przykościelnym cmentarzu, w miejscu uprzednio usytuowanego przedwojennego krzyża misyjnego. Mimo dużych przeszkód postanowienie wykonano. 20 grudnia o godz. 15:00 rozpoczęły się uroczystości żałobne, na które przybył ordynariusz diecezji ks. biskup Józef Drzazga, 80 księży oraz ogromna rzesza parafian. Mowy pogrzebowe wygłosili ks. biskup Józef Drzazga oraz ks. prałat Adam Szabunia z Bartoszyc, podkreślając w nich wielką zacność i szlachetność zmarłego nie tylko jako kapłana lecz także jako człowieka. W czasie nabożeństwa zostało wyłączone światło w całym mieście. Była to ostatnia przeszkoda na drodze księdza Prałata, a przeszkód tych w ciągu życia było wiele. Ten przykry incydent nie wpłynął ujemnie na uroczystość. W ciemności, zapalone świece i pochodnie przyniesione przez kolejarzy zwiększyły pogrzebowy nastrój. Grób założony kwiatami tonął w powodzi światła. Do dziś pamięć o ks. Lachowiczu, jako nadzwyczaj zacnym kapłanie jest żywa. W obcowaniu z ludźmi był bezpośredni i nadzwyczaj uczynny. Z głęboką wrodzoną kulturą i taktem, delikatnością i wyrozumiałością podchodził do każdego człowieka. Każdemu starał się pomóc. Promieniował nie tylko swą głęboką kapłańską religijnością lecz i bezinteresownością, dzieleniem się z bliźnim wszystkim co tylko posiadał. Nie lekceważył nikogo, przed nikim nie zamykał drzwi, a tym bardziej serca. Takim pozostanie w naszej pamięci. „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie; jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy umieramy dla Pana...” Św. Paweł Apostoł w Liście do Rzymian Źródła: 1). Kronika Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Korszach.
KSIĄDZ PRAŁAT STANISŁAW LACHOWICZ
|
|